|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
FRANEK_KIMONO
PRIVATE FIRST CLASS
Dołączył: 13 Sie 2007
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świebodzin
|
Wysłany: Nie 20:38, 09 Wrz 2007 Temat postu: Leśne przygody... |
|
|
Przejrzałem ostatnio stronę internetową waćpana Drake'a i zainteresowało mnie jedno zdanie:
Cytat: | running into a nude girl on a motorbike and a photographer taking photos of her |
Pytanko: jak ta historia się skończyła?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 20:46, 09 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Żyli długo i szczęśliwie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Drake
STAFF SERGEANT
Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:44, 09 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
A taaak, to był piękny czerwcowy dzień roku pańskiego ubiegłego. Był to drugi wypad Reconu na Sealsów z frekwencją - jak to często w tamtym roku bywało - dość kiepską: Doc i ja. Już od początku było śmiesznie. Zdjęcia robiliśmy w krzaczorach nad Wisłą, na Siekierkach. Kiedy tylko weszliśmy do naszej nadwiślańskiej mini-dżungli, wpakowaliśmy się na rodzinny piknik. Na pierwszy ogień poszedł ojciec z małym dzieckiem, które z jakiejś nieznanej mi przyczyny na nasz widok wpadło w histerię i, mimo zabiegów ojca, nie chciało się uspokoić. Żeby już ich bardziej nie stresować, odbiliśmy w lewo, gdzie wpadliśmy na... mamusię, która na nasz widok podskoczyła, jak to się zdarza emerytom tuż przed zawałem. A gdybyśmy wpadli tam 1-2 min. później, byłaby już topless. Trochę zawiedzeni faktem, że jednak jeszcze nie była, poszliśmy robić swoje - zrobiliśmy trochę fajnych zdjęć, sprawdziliśmy czystość i temperaturę wody, i kiedy już się zmęczyliśmy, zawróciliśmy. Co ciekawe, pod koniec czerwca krzaczory były tam tak gęste, że dotarcie do Mostu Siekierkowskiego zajęło nam dłuższą chwilę, mimo że jakoś bardzo daleko nie odeszliśmy. Okazało się, że była to tylko część zasadzki zorganizowanej przez Matkę-Naturę, bo nie tylko mieliśmy kłopoty z przedarciem się, ale w dodatku nawdychaliśmy się wszelkiej maści pyłków przyprawiających o alergię. Ale na koniec Bóg się nad nami zlitował i dał nam coś na pocieszenie. Otóż wyszliśmy sobie z mini-dżungli tuż pod mostem i naszym oczom ukazał się widok następujący: pod filarem mostu motocykl, obok facet z aparatem fotograficznym, a na motocyklu młoda dama, której ewidentnie zrobiło się zbyt gorąco, gdyż postanowiła pozbyć się odzienia. Wszyscy oprócz motocykla, który zachował milecznie i dalej cieszył się urokami swojej pasażerki, byli bardzo skonsternowani. A potem, jak to Nervous ładnie ujął, wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Koniec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
FRANEK_KIMONO
PRIVATE FIRST CLASS
Dołączył: 13 Sie 2007
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Świebodzin
|
Wysłany: Pon 5:03, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Widzę, że ta mini-dżungla bezludna nie jest
Bądź co bądź zazdroszczę () - jedyne spotkania, do których dochodziło, gdy wędrowałem sobie po lesie w poszukiwaniu Charlie, to takie, w których uczestniczyły młode pary/babcie/dziadkowie z psami na spacerze...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|